Faktem jest, że boimy się cholesterolu, w którym widzimy głównego sprawcę chorób serca. W momencie, gdy nasze wyniki badań krwi wskazują na więcej niż 200 mg/dl cholesterolu to natychmiast przypisywane nam są leki na jego obniżenie. Czy jest to jednak jedyna droga zapobiegania chorobom serca? Co na ten temat mówi nauka?
Farmakologiczne leki na obniżanie cholesterolu niosą ryzyko działań ubocznych
W ostatnich latach sprzedaż leków z grupy statyn obniżających cholesterol wzrosła w Polsce 13-krotnie. W 2021 roku Polacy kupili ponad 37 milionów opakowań spośród 329 leków tego typu dostępnych obecnie na polskim rynku. Statyny sprzedawane pod różnymi nazwami (np. Ateris, Zocor, Pravator) są reklamowane w różnej formie w telewizji, prasie czy mediach społecznościowych. Jako leki „na receptę” są rekomendowane przez lekarzy, którzy czerpią informacje o statynach z różnych szkoleń organizowanych przez producentów tych leków, jak też działają zgodnie z wytycznymi izb lekarskich. Ponieważ statyny są skuteczne w osiągnieciu celu, czyli hamowania syntezy cholesterolu, często pomijany bywa fakt, że leki te wywołują poważne skutki uboczne. Są one wprawdzie wymienione na ulotce dołączanej do opakowania leku, ale nie wszyscy czytają te informacje.
Lista tych skutków ubocznych obejmuje zagrażającą życiu niewydolność nerek i wątroby, rozpad komórek mięśni objawiający się bólami i ich osłabieniem, zwiększone ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, zaniki pamięci, ryzyko wystąpienia choroby Parkinsona, jak i wiele innych poważnych problemów zdrowotnych. Przez wiele lat medycyna konwencjonalna ignorowała fakt, że statyny hamują syntezę koenzymu Q10, który jest niezbędny do produkcji energii komórkowej a jego niedobory zwiększają ryzyko rozpadu komórek mięśni objawiające się bólem. Na szczęście wiedza o tym fakcie w ostatnich latach wzrosła i aby to ryzyko ograniczyć, zaleca się obecnie pacjentom przyjmującym statyny suplementację koenzymem Q10. Mało znanym pozostaje jednak fakt, że u osób przyjmujących statyny obserwuje się zwiększone odkładanie pokładów wapniowych w tętnicach serca, co jest czynnikiem zwiększającym ryzyko zawału. Również szereg badań klinicznych wskazuje, że u osób starszych, agresywne obniżanie cholesterolu we krwi nie jest pożądane ze względu, iż nie koreluje ze zmniejszeniem ryzyka zawału serca czy też wydłużeniem życia. Wprawdzie lekarze śledzący te badania zaczynają korygować swoje stanowisko co do konieczności farmakologicznego obniżania cholesterolu, to jednak liczba wypisywanych na statyny recept stale rośnie.
Przy stanie niemalże „fobii cholesterolowej” zapomina się o tym, jak ważny jest cholesterol dla naszego zdrowia, szczególnie dla funkcji mózgu i układu nerwowego (ponad 20% całego cholesterolu w naszym organizmie znajduje się w mózgu, z czego 80% w otoczkach mielinowych ochraniających nerwy). Cholesterol jest podstawowym budulcem hormonów sterydowych i jako taki niezbędny jest dla prawidłowej gospodarki hormonalnej, ale także dla produkcji bioenergii, utrzymania prawidłowej struktury i funkcji błon komórkowych wszystkich komórek naszego organizmu, syntezy kwasu żółciowego i wielu innych aspektów zdrowotnych.
Dlaczego cholesterol nie może być przyczyną choroby serca
Logiczną i naukowo udokumentowaną odpowiedź na to pytanie przedstawił już w latach 90-tych dr med. Matthias Rath i promował ją wspólnie z dr. Linusem Paulingiem – dwukrotnym laureatem Nagrody Nobla. Obecna teoria, że wysoki cholesterol powoduje miażdżycę nie wyjaśnia wielu aspektów tej choroby. Na przykład, dlaczego przy łącznej długości naczyń krwionośnych wynoszącej około 100 tys. km i równomiernym poziomie cholesterolu we krwi tętnic i żył, zatory miażdżycowe rozwijają się na bardzo małym odcinku głównie w tętnicach serca (ok. 30 cm)? Dlaczego zwierzęta o bardzo wysokim poziomie cholesterolu (np. u niedźwiedzi wynosi on około 600 mg/dl) nie cierpią na miażdżycę, zawały serca, czy udary mózgu?
Właściwą odpowiedź na te i wiele podobnych pytań znajdziemy w momencie, gdy przesuniemy naszą uwagę z czynników ryzyka we krwi, jakim jest cholesterol, do stanu zdrowia naszych naczyń krwionośnych.
Stan naszych naczyń krwionośnych określa ryzyko rozwoju choroby serca
Nasz układ sercowo-naczyniowy składa się z serca pełniącego rolę pompy oraz naczyń krwionośnych tworzących rozgałęziony system elastycznych, biologicznych rurek, które docierają do wszystkich zakątków naszego organizmu. Naczynia krwionośne zbudowane są z komórek mięśni gładkich, których skurcz i rozkurcz odbywa się niezależnie od naszej woli. Wnętrze ścian naczyń jest oddzielone od strumienia krwi pojedynczą warstwą ściśle przylegających do siebie komórek śródbłonka. Spójność ścian naczyń krwionośnych zapewnia substancja wypełniająca pomiędzy komórkami złożona głównie z białek – kolagenu i elastyny, która działa podobnie jak zaprawa scalająca cegły.
Nasze naczynia krwionośne są bardzo wytrzymałe, ponieważ budujące je włókna kolagenu są wytrzymalsze niż stalowe druty o porównywalnej średnicy. Nic więc dziwnego, że naczynia krwionośne serca zwane tętnicami wieńcowymi są w stanie wykonywać ciężką pracę przez całe nasze życie, przepompowując dziennie około 10-ciu ton krwi! Dla utrzymania siły i spójności potrzebują one zdrowego kolagenu, którego optymalna produkcja zależy od stałego dopływu przede wszystkim witaminy C, witamin z grupy B, lizyny, magnezu i koenzymu Q10.
Szczególnie ważną rolę odgrywa tu witamina C, bez której kolagen nie może być produkowany. Brak witaminy C w diecie prowadzi do rozpadu naczyń krwionośnych, a nawet do śmierci z powodu wewnętrznych krwotoków. Znamy to jako szkorbut, który dawniej często występował u żeglarzy podróżujących przez miesiące bez dostępu do świeżych owoców i warzyw. Umierali oni masowo na szkorbut, podczas gdy koty, czy szczury na okręcie przeżywały tę podróż bez problemu. Co było tego powodem? Jeden czynnik: zdolność tych zwierząt do wewnętrznej syntezy witaminy C!
Organizm człowieka nie jest w stanie produkować własnej witaminy C i w momencie gdy nie jest ona dostarczona wraz z dietą synteza kolagenu spada, co osłabia strukturę naczyń krwionośnych prowadząc do wycieku krwi przez nieszczelne naczynia. Natomiast ponad 90% zwierząt syntetyzuje witaminę C w ilościach od 200 mg do 20 000 mg dziennie pokrywając zapotrzebowanie ich organizmów. Porównajmy to z dzienną rekomendowaną dla ludzi dawką tej witaminy wynoszącą tylko 60 mg. Dlatego też zwierzęta nie cierpią na szkorbut podobnie jak i… na zawały serca.
I tu pojawia się związek pomiędzy zdolnością do wytwarzania własnej witaminy C a występowaniem chorób serca. To właśnie człowiek, małpy człekokształtne i świnka morska, które utraciły zdolności produkcji witaminy C, mogą rozwinąć choroby serca, podczas gdy u większości zwierząt jest to praktycznie niemożliwe.
Choroba serca to wczesna ukryta forma szkorbutu
Dr Matthias Rath udowodnił, że długotrwały niedobór witaminy C i innych mikroelementów upośledza produkcję kolagenu, w wyniku czego zmniejsza się spójność ścian naczyń i w konsekwencji prowadzi to do rozwoju pokładów miażdżycowych. Najbardziej podatne są na to tętnice serca, które poddawane są ciągłym obciążeniom mechanicznym pompowania krwi i w porównaniu do naczyń obwodowych czy żył skutki niedoboru witamin w komórkach tętnic ujawniają się najwcześniej. Można to porównać do węża ogrodowego uciskanego ciągle w jednym miejscu. Tętnice te – jak wąż ogrodowy – uciskane 100 tys. razy dziennie z każdym uderzeniem serca zaczynają rozwijać mikroskopowe pęknięcia, co inicjuje biologiczne mechanizmy naprawcze.
I tu dochodzi do głosu rola cholesterolu jako biologicznego czynnika naprawczego ścian naczyń krwionośnych, a jednocześnie promującego ich patologiczne zmiany. Poniżej krótkie wyjaśnienie tego procesu. Cholesterol nie pływa we krwi samodzielnie, jak oczka tłuszczu w rosole, ale jest transportowany w połączeniu z cząsteczkami białka jako lipoproteiny. Ich część białkowa może wypełniać szczeliny w śródbłonku ścian naczyń przejmując funkcje „naprawcze” – ale cześć lipidowa zawierająca cholesterol niesie niepożądane skutki uboczne po dłuższym czasie. Jeżeli niedobór witamin nie zostanie szybko skorygowany to proces osłabienia naczyń się kontynuuje i wątroba zwiększa produkcję bogatych w cholesterol lipoprotein jako biologicznej „zaprawy” ścian naczyń. Są to lipoproteiny o niskiej gęstości – LDL (znane jako „zły cholesterol”) i lipoproteiny związane z jeszcze większym niż LDL ryzykiem choroby serca znane jako Lp(a). Przy zwiększonym poziomie cholesterolu we krwi lipoproteiny te odkładają się w tętnicach serca w celu ich uszczelnienia. Z czasem duży ładunek cholesterolu zaczyna odgrywać negatywną rolę inicjując szereg mechanizmów patologicznych, które prowadzą do tworzenia kompleksowych złogów miażdżycowych, które zwiększają ryzyko zaczopowania przepływu krwi i zawału serca.
Kompleksowe zapobieganie chorobie serca
Teraz staje się jasne, że cholesterol nie jest groźny dla spójnych i elastycznych naczyń krwionośnych jakie mają zwierzęta produkujące witaminę C. Dlatego też sztuczne obniżanie poziomu cholesterolu we krwi bez jednoczesnego zapewnienia lepszej spójności naczyń, nie jest w pełni skuteczną metodą zapobieganiu chorobie wieńcowej serca.
Zdrowa dieta bogata w warzywa i owoce oraz jej dzienne uzupełnianie w witaminy niezbędne dla optymalnej funkcji komórek serca i naczyń krwionośnych, to naturalna recepta na zdrowy układ krążenia. Jej podstawą jest witamina C, której potrzebujemy znacznie więcej niż jej oficjalna rekomendacja. Już prawie dwadzieścia lat temu badania przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia (NIH) w USA wykazały, że młodzi ludzie na idealnej diecie i przy braku stresu potrzebują dziennie około 220 mg witaminy C. Znacznie większe wymagania na witaminę C mają palacze tytoniu, osoby poddane stresowi, przebywające w zatrutym środowisku, osoby starsze, chore oraz biorące leki. Witaminę C możemy znaleźć w owocach cytrusowych, ale również w pietruszce, papryce, brokułach, czy kiszonej kapuście. Dla pewności, że dostarczamy jej naszemu organizmowi w wystarczającej ilości, zalecana jest dodatkowa suplementacja witaminy C w kompleksie z bioflawonoidami. Również witamina B6 i miedź są potrzebne do optymalnego usieciowienia kolagenu. Witamina B6 razem z innymi witaminami z grupy B, jest też niezbędna do produkcji bioenergii komórkowej i wielu innych procesów. Bogate w witaminy B są ziarna zbóż, ziemniaki, fasola, wątroba, ciemnozielone warzywa liściaste, czy drożdże. Nasza dieta musi również dostarczać nam optymalnej ilości aminokwasów np. lizyny i proliny, które stanowią dużą cześć włókien kolagenu. Najbogatszym źródłem tych aminokwasów jest mięso, szczególnie jego części włókniste i kości. Dlatego jedzenie zup na wywarach z kości to doskonały sposób na zapewnienie hydrolizowanego kolagenu. Wegetarianie natomiast mogą pozyskiwać te aminokwasy z białka soczewicy, ciecierzycy, grochu lub soi.
Czy można naturalnie wyeliminować pokłady miażdżycowe?
Pierwsze badanie kliniczne, z zastosowaniem specjalnie opracowanej w tym celu formuły zawierającej witaminy, minerały, aminokwasy i inne naturalne składniki, przeprowadziliśmy na 55-ciu pacjentach ze zdiagnozowaną miażdżycą naczyń. Wykorzystanie Ultraszybkiej Tomografii Komputerowej (UTC) pozwoliło nam na dokładne zmierzenie stopnia zwapnienia pokładów miażdżycowych na początku badania i po 12 miesiącach stosowania tej specjalnej formuły. Wyniki były bardzo obiecujące. Już po 6 miesiącach wzrost pokładów wapniowych w tętnicach serca tej grupy pacjentów został zatrzymany. Co więcej, po raz pierwszy w historii medycyny przedstawiliśmy dowód na możliwość eliminacji pokładów miażdżycowych przy użyciu kompleksu substancji naturalnych.
Przedstawione zdjęcia serca pacjenta uzyskane metoda UTC wskazują na obecność pokładów wapniowych w prawej i lewej tętnicy wieńcowej (zdjęcie po lewej). Po około roku przyjmowania suplementów analiza serca wykazała, że pokłady wapniowe całkowicie zniknęły (zdjęcie po prawej). Wynik ten wywołał konsternację i niedowierzanie dlatego badanie powtórzono następnego dnia. Rezultat był taki sam – brak zwapnionych pokładów miażdżycowych. Niestety współczesna medycyna nawet nie dopuszcza myśli, że pokłady miażdżycowe mogą być wyeliminowane we wczesnym ich stadium. Należy jednak podkreślić, że gdy zmiany patologiczne są już zbyt zaawansowane, naturalna poprawa struktury naczyń krwionośnych może prowadzić do zahamowania postępu miażdżycy, ale nie do jej całkowitego cofnięcia.
Co więcej nasze badania laboratoryjne wykazały, że witamina C, szczególnie w połączeniu z innymi naturalnymi składnikami może być pomocna w niwelowaniu procesów zwapnienia ścian tętnic, które towarzyszy stosowaniu statyn. Rozwiązanie to, które ostatnio otrzymało patent amerykański i Unii Europejskiej powinno być znane lekarzom, jak i pacjentom przyjmującym statyny.
A co z wysokim poziomem cholesterolu? Poprzez naturalne wspomaganie funkcji naczyń krwionośnych można również skorygować produkcję cholesterolu jako substancji naprawczej naczyń. Nasze badanie pilotażowe udowodniło, że w sposób naturalny można obniżyć nie tylko LDL, ale również Lp(a) oraz poziom trójglicerydów. Jednoczesny wzrost poziomu HDL, tzw. dobrego cholesterolu, przyspiesza natomiast proces usuwania cholesterolu z jego depozytów w tkankach.
Czas by naturalne metody ochrony zdrowia stały się częścią skutecznej opieki zdrowotnej
W czasie kiedy wyniki badań naukowych i klinicznych coraz częściej stawiają pod znakiem zapytania korzyści agresywnego obniżania cholesterolu, szczególnie u osób starszych, firmy produkujące statyny uciekają się do różnych metod, by zwiększyć sprzedaż tych preparatów.
Nie są to tylko reklamy, czy inne metody promocji, ale również manipulacja wytycznych dotyczących norm cholesterolu. Sięgnijmy do historii: w 2001 roku, niedługo po wprowadzeniu statyn jako nowej kategorii leków obniżających cholesterol, zmieniono wartości określające prawidłowy poziom cholesterolu we krwi obniżając je z 290 mg/dl do 200 mg/dl. Obecnie są one jeszcze niższe. Rola producentów statyn w zmianie decyzji była jasna – większość ekspertów komisji zatwierdzającej te zmiany miała powiązania finansowe z firmami farmaceutycznymi produkującymi te leki. Niestety, od tego czasu wpływ farmaceutycznego lobby na medycynę i politykę zdrowotną jest jeszcze większy.
W czasie gdy miliony ludzi „choruje” na wysoki cholesterol i potrzebuje leków na receptę, wielu lekarzy zaczyna kwestionować powszechne użycie statyn. Poparte jest to wynikami badań klinicznych takimi jak 2002 PROSPER (Pravastatin in Elderly Individuals at Risk of Vascular Disease), które przeprowadzone zostało na 5,804 pacjentach w wieku 70 do 82 lat z historią choroby serca. Obserwacje trwające w sumie 11 lat wykazały, że przyjmowanie statyn (Pravastatin) nie zmniejszyło śmiertelności z powodu choroby serca, ataku serca oraz innych przyczyn. Co więcej, u osób starszych statyny częściej powodowały działania uboczne takie jak osłabienie i bóle mięśni, konfuzje, ryzyko upadku, cukrzycę typu 2 i inne. Na szczęście rozsądek zwycięża i starsi pacjenci nie muszę dodawać statyn do i tak już długiej listy leków jakie biorą na inne dolegliwości.
Logika jak i nauka wskazuje, że obniżenie poziomu cholesterolu we krwi bez jednoczesnego wzmocnienia struktury i funkcji naczyń krwionośnych nie może być wystarczające do skutecznego zmniejszenia ryzyka zawałów serca. Poprawa spójności naczyń krwionośnych poprzez suplementację witaminy C i innych niezbędnych substancji odżywczych to najlepsza i bezpieczna droga do prewencji chorób serca, jak też normalizacji poziomu cholesterolu.
Niestety pomimo postępu nauki w zakresie naturalnej ochrony zdrowia, kierunek ten jest nieustannie krytykowany, a nawet zwalczany. Firmy farmaceutyczne chętnie czerpią korzyści finansowe ze sprzedaży suplementów diety, ale nie są zainteresowane, aby ten kierunek promować i rozwijać. Ich działalność naukowa w obszarze związków naturalnych jest znikoma a wiele ich produktów zawiera tanie syntetyczne i mało skuteczne składniki w niskich dawkach, jak też wiele wypełniaczy czy chemicznych barwników. Dzieje się tak dlatego ponieważ substancje naturalne nie zapewniają tak wysokich marży jak leki, a przez eliminację źródeł chorób zawężają rynki zbytu – co negatywnie wpływa na zyski. A jak wiemy, potęga finansowa firm farmaceutycznych determinuje metody leczenia, programy kształcenia lekarzy, kierunki badań naukowych, jak również politykę zdrowotną krajów.
Jak więc możemy chronić nasze zdrowie? Najskuteczniejszą metodą jest wiedza. Często proste zmiany w sposobie żywienia, stylu życia oraz wprowadzenie odpowiedniej suplementacji mogą zapobiec wielu chorobom. Dzielenie się tą wiedzą w gronie rodzinnym, z kolegami w pracy, przyjaciółmi oraz lekarzem rodzinnym jest ważnym elementem budowania świadomości społecznej – jak ważna i skuteczna jest naturalna ochrona zdrowia. Budowa systemu opieki zdrowotnej opartego na prewencji i wprowadzenie naturalnych, naukowo udokumentowanych metod kontroli wielu chorób do współczesnej medycyny są niezbędne dla budowy zdrowego społeczeństwa i kontroli wydatków na opiekę zdrowotną.
Dr Aleksandra Niedzwiecki